Bohaterką jest maleńka dziewczynka, która różni się od innych dzieci
w przedszkolu, więc naturalnie spotyka się z odrzuceniem
i brakiem zrozumienia, nie mówiąc już o drwinach i innych niemiłych słowach. A jednak w najmniej spodziewanym momencie spotyka kogoś, kto całkowicie odmieni jej świat i sprawi, że uśmiech zawita na jej dziecięcym obliczu.
Prawdę mówiąc, Hichuś pojawił się u mnie nagle i niespodziewanie jako myśl, która natychmiast magicznie wywołała uśmiech. Odkąd się pojawił, jest ze mną na stałe. Trochę trwało zanim podzieliłam się nim w książce dla dzieci, ale jestem przekonana, że było warto. Ma on bowiem moc pokazywania świata poprzez radość, a tej wartości nie można przecenić.
Jeśli ktoś zastanawia się nad tym, dlaczego radość jest niby taka istotna,
otóż emocja ta ma wysoką wibrację, co oznacza, że przenosi nas w stan wewnętrznego spokoju, bezpieczeństwa i wesołości. Ciesząc się obdarowujemy siebie i otoczenie skarbem, którego nie można kupić za żadne pieniądze.
Co więcej, skarb ów nigdy nie traci na wartości, więc będzie z nami nawet wtedy, kiedy przestaniemy się już cieszyć. Niczym dobry przyjaciel, udzieli nam wsparcia wtedy, gdy będziemy w potrzebie. Jednym zdaniem, radość jest najlepszą inwestycją w dobre życie.
Jak najwięcej radości zatem wszystkim czytelnikom!
Fragment książki: